Wszystkie moje dni niewoli
- Napisane przez Bogdan Nowak
- Skomentuj jako pierwszy!
- Czytany 2277 razy
- Wydrukuj

A dalej notował: „Olek! Chociaż Tyś starszy przyjm tym razem, szczerą z głębi duszy płynącą radę, młodszego brata Twojego, by słowa moje, postaraj się, nie tylko czczym frazesem zostały! A tak mało, weź kartkę zaadresuj (teraz trochę trudu) napisz dużo, dużo... o Sobie, Tamirze, dzieciach, mym chrześniaku, domu... o wszystkiem! A dusza moja radować się i mile wspominać Cię po wszystkie dni niewoli będzie” - czytamy w tej korespondencji. „Źle się wyraziłem! Przepraszam! Kartkę (list jeszcze lepiej) napiszesz z prawdziwą przyjemnością! To o jakimś trudzie, to bajka! No pisz, a ja tymczasem całuję Cię wraz z Tamirą i dodatkami”.
Daleko od domu
Tę korespondencję do brata Włodzimierz Polaczek napisał w październiku 1917 roku. Została wysłana na specjalnej karcie pocztowej dla jeńców, wydanej przez Krajowy Oddział Austriackiego Czerwonego Krzyża w Krakowie. Na awersie, w prawym górnym rogu, zamieszczono także znak graficzny tej szacownej organizacji. Obok znalazły się napisy w kilku językach. Dowiadujemy się z nich m.in, iż, każda karta pocztowa ACK była przeznaczona „tylko do użytku jeńca”, a jej przedruk był wówczas „wzbroniony”. Dlaczego? Być może taka korespondencja znajdowała się na jakichś specjalnych, wojskowych prawach. Możemy się domyślać, że Włodzimierz Polaczek był żołnierzem armii rosyjskiej, który trafił do austro-węgierskiej niewoli. Nie wiadomo w jakich to się stało okolicznościach. W tym czasie carska Rosja - targana strajkami i opanowana „gwałtownym ruchem rewolucyjnym” - była już w rozkładzie. Z wielu relacji m.in. Marii Niklewiczowej, pisarki, kronikarki i ostatniej dziedziczki dóbr w Skierbieszowie (która w wyniku „Bieżeństwa” 1915 roku przebywała wówczas m.in. w Kijowie), wynika, że takie nastroje wyczuwało się także na Ukrainie.
Nadawca wysłał swoją kartkę do brata z fabryki cukru znajdującej się w miejscowości Jezierna (stacja pocztowa „Biała Cerkiew”) w ówczesnej guberni Kijowskiej. Kiedyś było to miasteczko, teraz miejscowość stała się wsią i nosi nazwę Ozerna. Jeszcze w XIX wieku wybudowano tam stację kolejową znajdującą się przy ważnej linii Tarnopol-Lwów. Nadal można w Ozernie oglądać m.in. wybudowany w XIX w. kościół pod wezwaniem św. Józefa, cerkiew św. Trójcy (z 1908 r.) oraz ruiny ufundowanego przez Jakuba Sobieskiego, XVII-wiecznego zamku nad rzeką Wysuczką.
W służbie zaborczych armii
Czy funkcjonował tam podczas I wojny obóz dla jeńców armii rosyjskiej, a może Włodzimierz Polaczek został jedynie oddelegowany (jako jeniec) do jakiejś pracy w zakładzie przemysłowym i stamtąd wysłał kartkę do brata? Nie wiadomo, a sam autor o tym nie wspomniał. Wydaje się, że próbuje on swoje emocje i prośby o kontakt przekuć w żartobliwy, lekki ton. To się nie udaje. Z treści pisma, które na pewno było ocenzurowane, przebija za to olbrzymia tęsknota za rodziną, wolnością i normalnym życiem. Brat Włodzimierza Polaczka - Aleksander mieszkał wówczas w Wieliczce, zatem nadawca miał do domu naprawdę daleko.
Nie wiemy jak potoczyły się losy obu mężczyzn. Kartę pocztową kupiłem jakiś czas temu od jednego z kolekcjonerów. Nie wiem czy jest to przedmiot unikatowy. Jednak możliwość zajrzenia, choćby na chwilę, w życie (i emocje) polskiego żołnierza rosyjskiej armii z czasów I wojny światowej - jest niezwykle cenna.
Takich wojaków było wielu. Przed I wojną światową we wszystkich armiach zaborczych służyło w sumie 415 tys. 594 Polaków, z czego w armii austro-węgierskiej - 99 tys. 207, w armii niemieckiej - 48 tys. 387, w rosyjskiej - 286 tys. 594. Gdy wybuchła wojna zmobilizowano do wszystkich armii aż 3 mln 376 tys. 780 żołnierzy polskiego pochodzenia (w latach 1914-1918). W samej Armii Rosyjskiej było ich w tym czasie dokładnie 1 mln 195 tys. 765. Wielu wojny nie przeżyło. Zabitych i zmarłych z ran naliczono 54 tys. 527. Wiele tysięcy trafiło także do niemieckiej lub austro-węgierskiej niewoli. Dzięki zachowanym pamiętnikom, pożółkłym dokumentom czy kartom pocztowym nie wszyscy pozostali anonimowi...