„Z urokliwą duszą i urodziwym ciałem”. Recenzja nowej edycji Państwa Zamojskiego
- Napisane przez Tomasz Tomczewski/ materiał nadesłany
- Skomentuj jako pierwszy!
- Czytany 1005 razy
- Wydrukuj
Napisać, że edycja to niezwykła, to nie napisać nic. Książka prezentuje się bowiem nie tylko atrakcyjnie, ale przede wszystkim elegancko oraz stylowo. W zamyśle wydawców i autora publikacja miała być stylizowana na starodruki rodem z Akademii Zamojskiej i - krótko mówiąc – cel ten został osiągnięty. Faktura i grafika oprawy imitują prawdziwą skórę, sprawiając, że książka w dotyku jest aksamitnie przyjemna. Złocenia naśladujące tłoczone ryciny i papier (czerpany) idealnie wpisują się natomiast w XVI i XVII-wieczne klimaty.
Kolejną edytorską „perełkę” stanowią litery „a”, „e” „ą” i „ę” w lidach, zrobione na wzór starodruków z Akademii Zamojskiej. Podobnie zresztą jak „s” w tytule. Stylowo wyglądają również bordiura i paginy. U dołu strony zamiast klasycznego numeru znajdziemy więc wyraz rozpoczynający kolejną z nich. W tym momencie, jeżeli tylko mamy na głowie kapelusz, należy go uchylić przed Leszkiem Wygachiewiczem, którego talent edytorski i zdolności graficzne stoją właśnie za tak unikalną formą publikacji. Kolejny ukłon należy się Małgorzacie Wiśniewskiej (siostra Bogdana Nowaka) - autorce ilustracji idealnie oddających historyczno - obyczajowy klimat opisywanych zdarzeń. Nic zatem dziwnego, że cała publikacja sprawia wrażenie bardzo wartościowej.
A przecież jej kolejnym, absolutnie nie mniej bibliofilskim walorem, są barwne historie, które wyszły spod ręki (i umysłu, i wyobraźni, i ducha) Bogdana Nowaka. Oparte w dużej mierze na diariuszu Bazylego Rudomicza (żyjący w XVII wieku profesor i rektor Akademii Zamojskiej, prawnik, burmistrz, lekarz) teksty prowadzą nas przez niezwykły świat „Państwa Zamojskiego”. Widzimy je z perspektywy człowieka na tamte czasy światłego i uczonego. Co ciekawe, nie brakuje jednak również opowieści obyczajowych z życia zwykłych mieszkańców Zamojszczyzny. Niekiedy są one wstrząsające, innym razem pełne humoru, ale zawsze prawdziwe i barwnie odmalowane piórem autora.
Zasługą Bogdana Nowaka jest niewątpliwie nadanie opisywanym historiom wartkiej narracji, przez co czyta się je płynnie i z niesłabnącą ciekawością. Większość opisywanych historii cechuje odautorski obiektywizm, pozostawiający czytelnika sam na sam z wieloma frapującymi sytuacjami. A takich na kartach publikacji znajdziemy mnóstwo. Wszak podtytuł książki brzmi „Przeciw czarownicom, duchom i najeźdźcom”. I w rzeczy samej, postaci i wydarzeń wymykających się racjonalnemu pojmowaniu świata znajdziemy w książce naprawdę sporo.
„Moja babka widziała śmierć, która kroczyła po polach w okolicy podzamojskiego Sitna. Była to postać wielka i straszna, ale zgodna z dawnymi wyobrażeniami o porządku świata i zaświatów. W dzieciństwie słyszałem też opowieści o błąkających się po bezdrożach Zamojszczyzny duchach zmarłych, utaplanych w błocie diabełkach, które siedziały w przydrożnych rowach, oraz o tym, że na bagnach można czasami zobaczyć tajemnicze błękitne ogniki lub – gdy się ma mniej szczęścia – wykrzywione twarze topielców” – już wstęp do książki wprowadza nas do świata, w którym rzeczywistość przyjmuje kontury tajemniczości, a nierzadko i grozy.
Od czasu do czasu refleksyjna natura Bogdana Nowaka ujawnia się w postaci pytań retorycznych, delikatnych odautorskich sugestii czy odniesień do realiów współczesnego świata. Dzięki temu zabiegowi uważny czytelnik musi przystanąć, zawiesić myśl między odległymi epokami i odnaleźć historiograficzny kontekst.
Gdyby rozważyć kwestię, do jakiego czytelnika skierowane jest „Powstanie Zamojskie”, to odpowiedź musi być dwubiegunowa. Ta publikacja znakomicie nadaje się bowiem dla mieszkańców Zamościa i Zamojszczyzny, którzy dzięki niej poznają lepiej swoje DNA. Książka potwierdza, że Twierdza Zamość to miejsce urokliwe i niepowtarzalne. Że niemal każda z ulic, każdy z kamieni czy skwerów, po którym na co dzień stąpamy, ma swoją historię i swoich bohaterów; choć nie zawsze i nie wszyscy z nich chadzali w pelerynie z wielkim „S” na piersiach.
„Państwo Zamojskie” to jednak również świetna propozycja dla wszystkich, którzy Zamość chcą poznać. Bo dzięki tej niezwykłej publikacji z pewnością szybciej i lepiej zrozumieją zamojski charakter i dumę jego wielu mieszkańców. Ze względu na piękną formę i wartościową treść dzieło wydane przez Książnicę Zamojską spełnia wszystkie kryteria książki idealnie promującej Twierdzę Zamość. I również w tym wymiarze warto je docenić.
Są takie książki, które nigdy się nie starzeją; które się lubi i które zawsze chce mieć się pod ręką. Mało tego, gdy po raz kolejny je wertujemy, dostrzegamy to wszystko, co zdołało umknąć nam wcześniej. Niczym zdjęcia, robione właśnie po to, by zatrzymać nieuchwytne. Bibliofilskie wydanie „Państwa Zamojskiego” to właśnie jedna z takich książek. Z urokliwą duszą i urodziwym ciałem.
Tomasz Tomczewski