Podwójne uderzenie

foto: Tomasz Tomczewski foto: Tomasz Tomczewski
Wodogrzmoty Niagary mogą przyprawiać o dreszcze, ale przy nich są delikatnym szmerem strumyka. Łomotanie smutnych panów o czwartej nad ranem zawsze budzi niepokój, lecz w tym kontekście to tylko grzeczne pukanie do drzwi. Ryk lwa przeraża na wszystkich sawannach świata. Czasami jednak może tylko wywołać uśmiech politowanie. W sobotnią noc w Bramie Spotkań koncert dla swych fanów zagrał zamojski zespół metalowy „Żywe Torpedy”, prezentując moc i energię znacznie przekraczające możliwości siły przyrody. Michał Bojarczuk (perkusja), Krystian Ciuraszkiewicz (wokal), Michał Małecki (gitara basowa) i Piotr Zając (gitara) pokazali, że atom w naszym kraju już jest! O ile woda z Niagary spada w nieładzie, o tyle ciężkie brzmienia i dźwięki „Żywych Torped” pojawiały się uporządkowane z ogromną muzyczną precyzją. Jeżeli ryk lwa może zmrozić krew w żyłach, to wokal, wprost z głębi trzewi Krystiana Ciuraszkiewicza, skuwa lodem do szpiku kości.

„Żywe Torpedy” okazały się niezwykle sprawne muzycznie, bez najmniejszych technicznych usterek łamiąc rytm i zmieniając tempo utworów. Znawcy trash metalu i brzmień mocniejszych doceniliby z pewnością nie tylko technikę perkusisty, ale i kapitalnie współbrzmiącą z nim gitarę basową oraz prowadzącą.

W czasie koncertu utwór „Żywe Torpedy” do słów Bogdana Nowaka zadedykowany został bohaterom walk o Monte Cassino (akuratnie przypadała rocznica), co spotkało się z pozytywnym odzewem fanów. A co do tych ostatnich, to pod sceną uprawiali harce, których nie powstydziłaby się zamojska szkoła tańca Myka.

Być może muzycy Żywych Torped nie wyglądają na gości od ciężkich brzmień. Wystarczy jednak usłyszeć parę akordów i Piotrowi Zającowi od razu rosną włosy do ramion, Michał Małecki od stóp do gitary pokrywa się tatuażami, a Michał Bojarczuk ćwiekami ponabijane ma nawet nogawki spodni. Pozostaje jeszcze Krystian Ciuraszkiewicz, z przeponą wykonaną z czarnej, wytartej skóry.

Wielbicielom mocnych brzmień koncert musiał się podobać, inaczej bowiem nie wymogliby na „Żywych Torpedach”, żeby po godzinie zagrali raz jeszcze. A tak właśnie się stało, dzięki czemu ciemna, skondensowana dawka muzyki uderzyła zebranych z całej siły raz jeszcze.

 

Skomentuj

- Treść komentarza powinna być związana z tematem artykułu.
- Komentarze naruszające netykietę będą usuwane.
- Portal ezamosc.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
- Użytkownik publikując komentarze reprezentuje własne poglądy i opinie, biorąc pełną odpowiedzialność karną i cywilną za publikowane treści.
- Pola wymagane są oznaczone *
- Twój adres email nie będzie opublikowany
- Korzystając z opcji 'komentarz', akceptujesz zasady regulaminu i politykę prywatności.
- Aby dodać komentarz, musisz zaznaczyć pole "Nie jestem robotem", tym samym potwierdzasz, że akceptujesz zasady regulaminu

Powrót na górę

Sekcje

Polecamy

ezamosc.pl

Reklama

Narzędzia

Follow Us