Uciekany. Czyli jak powstaje książka
- Napisane przez Bogdan Nowak
- Skomentuj jako pierwszy!
- Czytany 4900 razy
- Wydrukuj
Dziarscy wojacy i zamojska wąskotorówka
Zdjęcie zostało starannie zaplanowane. Widać na nim czterech żołnierzy armii austro-węgierskiej. Trzech stojących na pierwszym planie ma dziarskie miny, nienagannie wyprasowane mundury oraz oczywiście wąsiki pod nosem. Przy nogach trzymają karabiny. Żołnierz widoczny z tyłu także pozuje do zdjęcia. Broń ma jednak zarzuconą na ramię. Wszyscy stoją obok torów kolejki wąskotorowej. Być może zostali wyznaczenie do jej pilnowania.
Żołnierzy sfotografowano obok budynku, który wygląda jak maleńka stacyjka, gdzieś na peryferiach monarchii austro-węgierskiej. Jest on murowany i solidny. Można do niego wejść po kilku stopniach lub przysiąść na drewnianej ławeczce stojącej przy murze. W głębi widać inne zabudowania. Przypominają one składy kolejowe. Z daleka jakby majaczą jakieś stojaki oraz złożone w rzędach deski.
44 wiorsty torów
Pocztówka z tym niezwykłym, świetnie zachowanym zdjęciem, została kupiona we wrześniu 2018 r. na zamojskiej Giełdzie Kolekcjonerskiej. Z tyłu nie zamieszczono na niej żadnych napisów, dat, stempli pocztowych itd. Jednak gdy się dokładnie przyjrzymy, owa nieznana stacyjka jakoś kojarzy się z Roztoczem. Skąd takie wrażenie? Została ona postawiona w gęstym, sosnowym lesie (wręcz czuje się jego zapach) na piaszczystym podłożu. Przypomina to nieco stacje kolei wąskotorowej, które znamy ze starych zdjęć wykonanych m.in. w Hedwiżynie czy Biłgoraju. Ich historia jest fascynująca i niestety trochę zapomniana. Niezwykłe są także dzieje całej, zamojskiej wąskotorówki. Jak one wyglądały? W 1887 r. Austriacy wybudowali linię kolejową łączącą Lwów, Rawę Ruską i Bełżec. Po pewnym czasie powstały też odcinki linii w Poturzynie, Nieledwi i Mirczu (wożono m.in. opał do cukrowni). Od 1896 r. Ordynacja Zamojska starała się o utworzenie innej, prywatnej, wąskotorowej linii. Miałoby to usprawnić transport drewna, kamienia oraz ułatwić zaopatrzenie dla cukrowni w Klemensowie. Przez wiele lat słano w tej sprawie pisma do carskich urzędników. Bez skutku. Skąd takie trudności?
– Cesarstwo rosyjskie dbało o to, żeby jego zachodnie tereny były upośledzone gospodarczo. To była zamierzona polityka zaborcy. Obawiano się także, że budowa linii kolejowych ułatwi atak najeźdźcom – tłumaczył Andrzej Tajchert, historyk z Warszawy, miłośnik kolei wąskotorowych, autor książki „Koleje wąskotorowe Zwierzyniec – Biłgoraj” (rozmawialiśmy z nim w 2011 r.).
Dopiero w 1907 r. udało się wreszcie uzyskać pozwolenie na budowę. 20-kilometrowy odcinek z cukrowni Klemensów do Płoskiego był gotowy już w listopadzie tego roku. W 1910 r. wybudowano 15-kilometrowy szlak z cukrowni w Klemensowie do tartaku w Zwierzyńcu, a rok później 12-kilometrowy odcinek ze Zwierzyńca do Górecka.
W sumie położono 44 wiorsty torów (47 km) o szerokości 750 mm. Zbudowano także kilka mostów (m.in. w Obroczy i niedaleko Górecka) oraz tzw. remizę parowozową w Klemensowie (tam dokonywano także napraw taboru).
Do Chełma i Biłgoraja
Wąskotorówkę nazwano „Kolejką podjazdową Ordynacji Zamojskiej”. Jak ustalił Andrzej Tajchert, jej budowa pochłonęła ponad 318 tys. rubli. Tabor (m.in. cztery parowozy) kupiono w firmie Krauss w Monachium, a szyny w warszawskim przedstawicielstwie firmy Artur Koppel (to także była spółka niemiecka). Kolejką wożono dziesiątki tysięcy ton towarów. W wagonie osobowym jeździli kolejarze, goście Ordynacji, a także uczniowie: w ramach wycieczek szkolnych. Nie obyło się bez wypadków. 6 lutego 1914 r. jeden z parowozów zsunął się z drewnianego mostu w Klemensowie, a np. 4 stycznia 1915 r. pod kołami wagonu z burakami zginął niejaki Kartaczyński, hamulcowy składu Wojna zmieniła wszystko. Władze carskie naprawdę zainteresowały się wówczas zamojską wąskotorówką. 3 Batalion Kolejowy Armii Rosyjskiej wybudował linię z Chełma, przez Zamość do Płoskiego i połączył ją z zamojską wąskotorówką (Ordynacja przekazała ją Rosjanom 1 października 1914 r.). Wybudowano także szlak wąskotorowy ze Zwierzyńca do Biłgoraja. Linię wykorzystywano głównie do przewozu wojska i zaopatrzenia. Jednak jeszcze w 1914 r. wojska austro-węgierskie, w wyniku wielkiej ofensywy, zajęły Zamojszczyznę. Nie wiadomo jednak czy zdobywcy wykorzystywali wówczas kolej wąskotorową.
Losy tej wojny zmieniały się zresztą jak w kalejdoskopie. We wrześniu tego roku Rosjanie wyparli z naszego regionu wojska austro-węgierskie. Latem 1915 r. ponownie jednak ruszyła niemiecko-austriacka ofensywa. Wycofujący się Rosjanie niszczyli tym razem wszystko, co spotkali na swojej drodze. Wywożono lub niszczono mienie, które miało jakąś wartość: m.in. lokomotywy, wagony i całe torowiska.
Zamojska kolejka wąskotorowa przestała wówczas praktycznie istnieć. Okazało się jednak, że była ona niezbędna dla wojsk austrro-węgierskich. W 1916 r. komendant 4 cesarsko-królewskiej armii nakazał ją odbudować. Do pracy zaangażowano m.in. jeńców rosyjskich. Wąskotorówka znów woziła żołnierzy, ale także ludność cywilną.
W tym czasie (w 1917 r.) podróżował nią Isaac Bashevis Singer. Miał wówczas 15 lat. Swoje wrażenia opisał w zbiorze opowiadań pt. Urząd mojego ojca (Bet Din). Jak sam o tych utworach pisał, była to próba połączenia stylów pamiętnikarskiego i powieściowego.
Mieliśmy czarne usta, języki i dłonie
„Jechaliśmy wśród widomych śladów odwrotu Rosjan – wypalonych lasów, w których tu i ówdzie nadpalone drzewa wypuszczały nadpalone zielone gałązki i liście. Mimo trzydniowej podróży pociągiem nadal obserwowałem wszystko zachłannie, z zachwytem i zaciekawieniem: pola, lasy, ogrody, sady i wioski... (...)” – czytamy w opowiadaniu pt. „Biłgoraj”. „Niedawno położono krótki odcinek toru między Zwierzyńcem a Biłgorajem i chociaż nie był jeszcze ukończony, już z niego korzystano. Nasz pociąg składał się z małej lokomotywy na maleńkich kółkach, podobnej do zabawki, i niskich wagoników z bocznymi ławkami, na których siadali biłgorajscy podróżnicy (...). Wielu mężczyzn miało rude brody, byli ubrani w chałaty. Wszyscy byli opaleni, a ich ubrania spłowiałe od słońca (...). Nagle wszyscy krzyknęli: wykoleiły się tylne wagony”.
Pasażerowie chyba przestraszyli się, ale nic się właściwie nie stało. Wspólnymi siłami wagony ponownie ustawiono na torach. Jak opisywał Singer, zrobiono to przy pomocy drągów. Pociąg mógł jechać dalej.
„Wszyscy byli zgodni, że w czasie najbliższego szabasu należy złożyć modły dziękczynne. Mówiono, że zdarzało się, iż na tym prowizorycznym przejeździe podnosili śmierć pasażerowie, którym szczęście nie dopisało” – pisał Singer. „Okolica między Zwierzyńcem a Biłgorajem była piękna. Jechaliśmy przez lasy i doliny mijając od czasu do czasu jakąś chatę pokrytą strzechą, albo pobielany wapnem dom, kryty gontami. Kolejka wciąż przystawała, żeby pasażer mógł napić się wody, albo zniknąć na chwilę w krzakach; maszynista przekazywał paczki lub gawędził z wieśniakami mieszkającymi przy torach. Żydzi odnosili się do maszynisty tak poufale, jakby to był goj (czyli „nie-Żyd” – dop. autor), który przyszedł do żydowskiego domu w dni szabasu, żeby napalić w piecach i zwracali się do niego z prośbą o różne postoje”.
Taka jazda kolejką miała swój urok, ale nie mogła odbywać się szybko. Pasażerom wyraźnie to nie przeszkadzało. „W czasie dłuższego postoju z szałasu wyszła bosa Żydówka w chusteczce na głowie i wręczyła mojej matce pokryte rosą czarne jagody (...)” – wspominał Isaac Bashevis Singer. „Matka nie miała apetytu, ale mój brat i ja zjedliśmy wszystkie jagody. Mieliśmy czarne usta, języki i dłonie”.
W końcu podróżni dotarli do celu. „Chociaż matka zawsze wychwalała Biłgoraj, okazał się jeszcze piękniejszy, niż nam opisała” – relacjonował dalej w swoim opowiadaniu ten noblista w dziedzinie literatury (zbiór pt. „Urząd mojego ojca powstał w 1992 r.). „Iglaste lasy, które go otaczały, wyglądały z daleka jak niebieskawy pas. Wszędzie wokół domów były ogródki i sady, a od ulicy rosły potężne drzewa kasztanowe (...). W miasteczku panował nie znany mi dotąd pogodny nastrój, unosił się zapach świeżego mleka i jeszcze ciepłego pieczywa. Wojny i epidemie wydawały się odległe”.
Zagadka z „dobrymi wojakami”
Czy na kupionym na zamojskiej Giełdzie Kolekcjonerskiej zdjęciu widać tory opisywanej przez Singera wąskotorówki oraz np. jedną z zamojskich stacyjek (np. gdzieś w okolicy Biłgoraja)? Czy to zdjęcie mogło być wykonane w 1917 roku? Trudno powiedzieć. Istnieje kilka starych fotografii, na których możemy zobaczyć stacje kolejki wąskotorowej w naszym regionie. Tam jednak uwieczniono jedynie budynki drewniane (przynajmniej na takich zdjęciach, które znamy). Natomiast bojowa postawa czterech austro-węgierskich żołnierzy może sugerować, iż zdjęcie rzeczywiście wykonano w czasie I wojny światowej (np. w 1916 lub 1917 r.). To wszystko jednak tylko domysły. Jest ich zresztą wiele.
W 2018 r. zdjęcie austro-węgierskich żołnierzy stojących przy torach wąskotorówki zostało zamieszczone na portalu ezamość. Wzbudziło spore zainteresowanie. Ze statystyk wynika, że obejrzało je wówczas ponad 1,3 tys. czytelników. Wśród nich był Tomasz Bulewicz, konserwator zabytków oraz miłośnik historii z Zamościa. Zauważył m.in., iż uwieczniony na tym starym zdjęciu budynek został posadowiony na podmurówce z kamieni narzutowych. Jakie to ma znaczenie? „Na Zamojszczyźnie są one raczej nie spotykane, tak jak tzw. strycharski sposób murowania nadproży. To się tyczy także pseudoskrzynkowej konstrukcji okna oraz cofniętych w glifie drzwi. Widać, że budynek stoi od kilku lat, więc raczej należy odrzucić tezę, że został zbudowany w czasie I wojny światowej” – pisał w internetowych komentarzach. „Najciekawsze detale widać z tyłu fotografii. Za stojącym samotnie żołnierzem, na dalszym planie, możemy zauważyć konstrukcję z pionowo ustawionych bali. To elementy rozkładanej konstrukcji do suszenia sieci. Same sieci widać na zdjęciu w postaci takich czterech białych kół. Są one wysuszone, poskładane i przygotowane do użycia”.
Tomasz Bulewicz jest przekonany, że takich sieci nie używano np. do połowu ryb w Bugu. To nie wszystko. Zauważył także stojący za ławeczką sfotografowaną na zdjęciu wodowskaz łatowy (chodzi o urządzenie służące do pomiaru poziomów wody umieszczane zwykle przy mostach, śluzach czy przepustach). On zapewne także nie znalazł się na zdjęciu przypadkowo. „Sfotografowane tory są ułożone wprost na piasku, bez nasypu wzmacniającego. Stanowią konstrukcję czasową” – opisywał swoje spostrzeżenia Tomasz Bulewicz. „Z ich pomocą, na wózkach, wyciągano na brzeg łodzie rybackie, które np. potrzebowały remontu”.
Według pana Tomasza zdjęcie nie zostało zatem wykonane na Zamojszczyźnie, ale prawdopodobnie „gdzieś nad modrym Dunajem”. Jednak dla pani Bożeny, innej czytelniczki portalu ezamość zastanawiające są sosny widoczne w tle fotografii. – Takie drzewa kojarzą się raczej z podłożem suchym, piaszczystym, a nie np. z terenem zalewowym. Oczywiście mogły rosnąć nad Dunajem czy innymi wielkimi rzekami Austro-Węgier, ale mi kojarzą się raczej z naszym krajem – przekonywała. – To zdjęcie ma wiele zagadek. Interesujące jest to kim byli sfotografowani żołnierze i jakie były ich losy. Tego chyba nigdy się nie dowiemy.
Wiadomo jednak jakie były dalsze dzieje zamojskiej wąskotorówki.
Czterech synów jeździło kolejką
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zamojską kolejkę upaństwowiono. W 1925 r. linia miała długość ponad 26,4 km. Tabor składał się z 10 parowozów, 8 wagonów i 146 lor (odkrytych wagonów). Stacje kolejki istniały m.in. w Zwierzyńcu, Szozdach, Rapach i Biłgoraju. Podczas II wojny światowej zamojską wąskotorówkę przejęli Niemcy, a w czasach PRL-u linię kolejową wraz z taborem upaństwowiono. To nie był dla niej zły czas. W latach 60. ub. wieku wąskotorówka doczekała się kompleksowych remontów. W Biłgoraju powołano wówczas specjalny komitet, który miał zająć się modernizacją linii. Na jego czele stanął Józef Dechnik, pierwszy sekretarz Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
To było niemal pospolite ruszenie. Zdobyte pieniądze pochodziły m.in. z dodatkowego opodatkowania sprzedaży alkoholu w Biłgoraju. Tor wąskotorówki został przebudowany (także w czynie społecznym), kupiono nowe parowozy oraz wagony motorowe, którymi wożono pasażerów. Zbudowano też bocznicę, z której tory prowadziły do Zakładów Wapienno-Piaskowych w Hedwiżynie.
Kłopot w tym, że do Biłgoraja poprowadzono także zwykłą kolej (o standardowej szerokości torów) i wąskotorówka nie była już tak naprawdę potrzebna. W maju 1971 roku minister komunikacji zarządził jej likwidację. Tory rozebrano, a grunty przekazano Lasom Państwowym. O wąskotorówce jednak na Zamojszczyźnie nie zapomniano.
– Czterech moich synów jeździło tą kolejką do szkół w Biłgoraju, a mój mąż Leon był m.in. kierownikiem pociągu, a potem pracował w kasie na stacji – wspominała w 2011 r. wówczas 86-letnia Władysława Gontarz ze Zwierzyńca. – Kolejką podróżowali też mieszkańcy okolicznych wiosek. Wagony pełne były pasażerów.
Pani Władysława wspominała, iż pociągi jeździły wprawdzie wolno, ale bilety były tanie. Dzisiaj niewiele pozostało po wąskotorówce. To m.in. zarośnięte nasypy w lasach oraz stare budynki kolejowe w Zwierzyńcu oraz np. w Tereszpolu. – Na dawnym szlaku wąskotorówki położono tory Linii Hutniczej Szerokotorowej – opowiadał Andrzej Tajchert. – Jednak m.in. w okolicy Hedwiżyna dawne nasypy wąskotorówki zachowały się w dobrym stanie.
Andrzej Tajchert wpadł na pomysł jak zagospodarować to, co zostało po wąskotorówce. Warto się nad tym zastanowić.
– We wrocławskiej gminie Milicz też była kiedyś wąskotorówka. Na starym nasypie jest teraz ścieżka rowerowa. Zgromadzono też stary tabor kolejowy. Turyści mogą zobaczyć dawne lokomotywy, wagony. Na Zamojszczyźnie również można o tym pomyśleć – przekonywał.