Mieszkaniec Zamościa uwierzył oszustom, stracił 17 000 złotych
- Napisane przez SŁ/materiał nadesłany
- 5 komentarzy
- Czytany 921 razy
- Wydrukuj

- 90-letni mieszkaniec Zamościa powiadomił policjantów, że został oszukany. Wyjaśniając jak doszło do zdarzenia powiedział, że wczoraj około godziny 12:00 zadzwonił do niego mężczyzna. Powiedział, że jest policjantem zwalczającym przestępców, którzy kradną ludziom pieniądze z kont bankowych. Dodał, że współpracuje w tych sprawach z prokuraturą. Wmówił seniorowi, że jest obserwowany przez osoby, które chcą go okraść. Zapytał też o posiadane konta bankowe oraz kwoty zgromadzonych tam oszczędności. Następnie przekazał instrukcję, w jaki sposób 90-latek ma postąpić, aby nie stracić pieniędzy. Zgodnie ze wskazówkami rzekomego policjanta zamościanin poszedł do banku, z dwóch swoich rachunków wypłacił łącznie 17 000 złotych. Następnie w urzędzie pocztowym wykonując szybki przelew wpłacił pieniądze na dane podane przez telefonicznego rozmówcę. Oszust powiedział również seniorowi, że jeśli ktoś z pracowników banku lub poczty zapyta o powód wpłaty tak dużej kwoty, ma zachować poufność i powiedzieć, że pieniądze przekazuje wnuczkowi. Sytuacją zainteresowała się pracownica poczty i ostrzegła seniora przed oszustami. On jednak nie zareagował na jej ostrzeżenia, wpłacił pieniądze i wrócił do domu. Po pewnym czasie 90-latek zaczął analizować całą sytuacje. Zorientował się wówczas, że został oszukany i w godzinach popołudniowych o sprawie powiadomił policjantów - relacjonuje Dorota Krukowska Bubiło, rzeczniczka zamojskiej policji.
Oszustwa przybierają różne formy, sprawcy podają się za członków rodziny, za przedstawicieli różnych instytucji lub funkcjonariuszy różnych służb, wymyślają różne legendy. W kontaktach z nieznajomymi zawsze należy zachować ostrożność.
5 komentarzy
-
Wierzył oszustowi, nie wierzył swojemu bankowi...Jedyne co można w tej sytuacji powiedzieć, to tylko tyle - chcącemu nie dzieje się krzywda. Bo co miał zrobić bank - odmówić wykonania zlecenia klienta, który domagał się wypłaty swoich pieniędzy...?
-
Ciekawe, że oszuści zazwyczaj doskonale wiedzą, że dzwonią do seniorów. W jakimś mieście była sprawa, że kontakty do seniorów sprzedawał ksiądz. Teoretycznie, mogą to też robić inne osoby mające dostęp do danych osobowych, więc policja zawsze powinna sprawdzać skąd oszust znał wiek ofiary i miał numeru telefonu.
-
@Bogdan: sprawa jest ogólnie znana i opisywana, jak oszuści typują seniorów. Sprawdzają w starszych książkach adresowych, gdzie były podawane jeszcze numery telefonów stacjonarnych oraz personalia abonentów. Jeżeli ktoś ma telefon stacjonarny i do tego imię, którego aktualnie się nie nadaje dzieciom (czyli np. Leokadia lub Wincenty), to na 90% jest seniorem. Co zaś się tyczy stwierdzenia, że gdzieś w jakimś mieści ksiądz sprzedawał dane osób, to wg mnie jest to typowy fake news. Ktoś to podchwyci, inny doda coś od siebie i zaczyna krążyć to po fejsbukach i innych tłiterach. Może jakieś konkrety i źródło byś podał?
-
Bzdura że oszuści szukają seniorów po książkach telefonicznych, bo zazwyczaj dzwonią na numery komórkowe, a w tych książkach były jeszcze numery stacjonarne.
-
A co do sprawy księdza, szukałem o tym w google i nie znalazłem żadnych informacji. Znalazłem tylko dużo artykułów że molestował dziewczynki czy chłopców, że sprzedawał marihuanę, że wyłudzał grunty, że prowadził auto po pijaku, ale o sprzedawaniu danych osobowych nic nie znalazłem, więc pewnie to był fake chodzący po facebooku.