Zamość: Nie mógł rozmawiać, bo "psy pukały do drzwi"
- Napisane przez SŁ/materiał nadesłany
- Skomentuj jako pierwszy!
- Czytany 3348 razy
- Wydrukuj
- W niedzielne popołudnie zaniepokojona o życie i zdrowie swojego 9-letniego syna mieszkanka Zamościa poprosiła policjantów o pomoc w jego odnalezieniu. Kobieta powiedziała, ze syn wyszedł z domu ok. 13.00, kiedy długo nie wracał zaniepokojona powiadomiła komendę. Policjanci sprawdzając osiedlowe uliczki udali się również do mieszkania jego krewnych, ponieważ z ustaleń mundurowych wynikało, że może tam przebywać zaginiony. Pod tym samym adresem mógł również przebywać poszukiwany przez sąd 29-letni ojciec dziecka. Drzwi do mieszkania były zamknięte, jednak z wnętrza dochodziły odgłosy świadczące o tym, że domownicy są w środku. Policjanci wykonali również połączenie telefoniczne na ustalony numer telefonu 29-latka. Połączenie zostało odebrane a rozmówca szeptem oznajmił: „nie mogę rozmawiać, bo psy pukają do drzwi.” Ponad godzinne pukanie i dzwonienie nie przyniosło rezultatów, w końcu zaniepokojeni o życie chłopca mundurowi poprosili o pomoc strażaków, którzy wyważyli drzwi - informuje Dorota Krukowska Bubiło, rzeczniczka zamojskiej policji.
W mieszkania przebywał chłopiec oraz jego 65-lenia krewna, która oznajmiła, że nikogo więcej w domu nie ma. Policyjni przeszukali mieszkanie. W kanapie pod kołdrami odnaleźli 29-letniego mężczyznę, który był poszukiwany do przez sąd do tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Poszukiwany podejrzewany jest o znęcanie się nad rodziną.
9-latek cały i zdrowy wrócił pod opiekę matki. Jego ojciec został przewieziony do komendy i zatrzymany w policyjnym areszcie. Trafił do zakładu karnego, gdzie spędzi najbliższe 3 miesiące.