Kobiety za bufetową ladą. Czyli wspomnienie o zamojskim dworcu
- Napisane przez Bogdan Nowak
- Skomentuj jako pierwszy!
- Czytany 4456 razy
- Wydrukuj

- Nasz bufet składał się z dwóch części. To były takie kioski, które postawiono po obu stronach Nowej Bramy Lubelskiej. Ja pracowałam w 1965 i 1966 w tym budyneczku, który stał od strony "Ekonomika" (chodzi o zamojski Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1– przyp. red.) – wspomina Alicja Gwiazdowska z Zamościa. – Z okna bufetu widziałam dworzec autobusowy, który funkcjonował wówczas tuż obok, na staromiejskim placu Stefanidesa.
Jak opowiada pani Alicja, zamojskimi bufetami dworcowymi zarządzała w tamtych czasach kolej (wyroby garmażeryjne i część zaopatrzenia trafiało do tego miejsca z restauracji, która funkcjonowała przy dworcu PKP). Taki system przez kilka lat się sprawdzał, a klienci byli przeważnie zadowoleni. Z kilku powodów. Na zdjęciu, które dostaliśmy od naszej Czytelniczki widać dwie sympatyczne i uśmiechnięte ekspedientki (jedną z nich jest pani Alicja), które podają klientom towary. Bez wątpienia taka miła obsługa podnosiła jakość... siermiężnego, PRL-owskiego towaru.
– Nie pamiętam dzisiaj kim byli ci ludzie na zdjęciu i o czym rozmawialiśmy. Trochę już przecież lat od tamtego czasu minęło... – zastanawia się pani Alicja. I po chwili dodaje: – Pracowaliśmy od godz. 6 do 22, w systemie zmianowym. W sumie w naszym bufecie zatrudnionych było łącznie pięć osób. Czego sprzedawaliśmy najwięcej? Było to piwo, które kupowali także kierowcy PKS. Nie wiem, czy byli po pracy... O ile dobrze pamiętam w okolicy dworca nie było wówczas innych bufetów czy restauracji. Podróżni zakupy robili także w tzw. jatkach, które były czynne po drugiej stronie placu oraz w kilku staromiejskich sklepach.
Dworzec PKS w latach 60. ub. wieku był jednym z najruchliwszych, najbardziej popularnych miejsc w Zamościu (działał od 1960 r. do 1975 r.). Urządzono tam kilkanaście stanowisk autobusowych. Obok bufetu (który składał się z dwóch części) funkcjonowała tam także poczekalnia oraz kasa. Jak oszacowano, każdego dnia z tego miejsca odjeżdżało nawet do 8 tys. pasażerów. Można stamtąd było dojechać m.in. do Warszawy, Łodzi, Krakowa oraz do większości miejscowości na Zamojszczyźnie. Po kilku latach okazało się, że potrzeby komunikacyjne były jednak znacznie większe. Dlatego w połowie lat 70. uruchomiono w Zamościu nowy dworzec przy ul. Hrubieszowskiej.